Wiosna, wiosna, wiosna ach to ty... .
Wiosna jest, więc jak na taki czas przystało, flora i fauna ruszyła z kopyta. Wczoraj pojechałam do miasta i zaparkowałam na jego krańcach, nad rzeką Czerną. Małe to to, ale urokliwe. jesień tam powala kolorem i klimatem, ale i wiosna, zwłaszcza to młoda, też swój urok ma.
Mając szary filtr, mogłam się pokusić o wydłużenie czasu naświetlania, dzięki temu, woda zgęstniała niczym kisiel przed podaniem.
Lubię ten stan rzeczy, bo pozwala zobaczyć wodę w innym wymiarze:0
Lubię iść wolno, co chwilę zatrzymać się by zwolnić migawkę, lub zrezygnować z tego i po prostu postać i popatrzeć, posłuchać jak świergolą pierzaki (wszak wiosna) i jak brzęczą pszczoły w kwieciostanie.
Dla takich chwil, warto wstać rano i wyjść, by pobyć, jak to mówią, sam, ze sobą na sam. No, może nie do końca sam ze sobą, bo jak wspomniałam powyżej, fauna rozbzyczana tuż obok.
Takie bzyki można słuchać:)))