sobota, 16 marca 2019

Znieczulacze... 

Aura ostatnich dni jest do dupy.
 Jak nie wieje to pada, jak nie pada, to szaro i ponuro, a jak się już te wszystkie stany pogodowe do kupy zbiorą, to nic, tylko się znieczulić i przeczekać.
"Znieczulacze" są różne. Mnie najbardziej znieczula i podnosi na duchu piękny zachód słońca w letni wieczór. A jak jeszcze dodać to tego zachodu mnie i zapach dojrzewającego zboża, to już się robi lepiej! Dla dopełnienia, dziabnę winka własnej roboty które to otrzymałam (dla zdrowotności) od kolego Marka i jakoś chyba dotrwam do lepszej aury!
A na marginesie! 
PANI AURO! PROSZĘ SIĘ POŚPIESZYĆ Z Tym POLEPSZANIEM, CO BYM W NAŁÓG NIE WPADŁA!!! No to Kochani..., dla zdrowotności!


piątek, 15 marca 2019

On... . 

Byliśmy ze sobą sporo czasu, gdzieś tak chyba ponad 20 lat. Na dobre i na złe, na pogodę i nie rzadko na niepogodę. Pałętaliśmy się po ugorach, chaszczach, szosach i leśnych ścieżkach. Choć nie zawsze bywało pięknie. 
Nie zawsze był dla mnie dobry. Niejednokrotnie dowalił mi po krzyżu że aż zgrzytało, a i dolną krzyżową też nie oszczędzał. Potrafił wymęczyć mi zadek jak nikt inny!
Gdy schodziłam z niego ledwo żywa, obiecywałam sobie że już nigdy, ale potem znowu siadałam na nim i wio!
Potu ze mnie wycisnął tyle, że wystarczyłoby na podlanie sporej plantacji truskawek. Bywało też, że potrafił być mściwy i wredny. Odmawiał współdziałania, a to co powinno być twarde i nieść mnie ku szczęśliwości z dotarcia na szczyt, robiło się flakiem nie do użycia. 
Ile to razy w takiej sytuacji miałam ochotę go zostawić! Ile razy obiecywałam mu że już dość, ale gdy spojrzałam na niego, na te wszystkie lata widoczne na nim, robiło mi się go żal i pozostawaliśmy razem. 
Były też piękne dni! Potrafił zabrać mnie w najpiękniejsze miejsca. To dzięki niemu widziałam zachody i wschody słońca. To dzięki niemu odkrywałam miejsca które zachwycały. Był przy mnie, stał obok i wiedziałam, że choć czas mija my jesteśmy dla siebie stworzeni! 
I wybaczałam mu pęknięte gumy, trzęsawki, i humorki, bo wiedziałam, że niedługo nadejdzie dzień, że będziemy musieli się rozstać. I właśnie nadszedł ten czas! Bez względu na uczucie jakie do niego czuję, muszę go wymienić na nowszy model. 
Muszę niestety kupić NOWY ROWER! 
Ale jedno jest pewnie! Wspominać go będę z wielkim sentymentem i na pewno zostawię mu koszyczek! Niech ma! Zasłużył sobie i wybaczam mu te przebite dętki, przez które musiałam go pchać parę kilometrów i wybaczam te chrupanie w suporcie! cóż, mnie też w kolanach chrupie, więc jest po równo! 


Zaczynam szukać nowego:)

czwartek, 14 marca 2019

Dewaluacja blog od nowa? 

Fakt, że dewaluacja blox-owa pozostała tam gdzieś i za jakiś czas zniknie, choć tylko z blox’u. Skopiowałam ją i położyłam do wirtualnej szuflady, czyli na dysk. 11 lat zamkniętych w postach i ułożonych w przegródce z napisem „przeszłość”. Jest dostępna i gdy tylko zajdzie potrzeba, podzieli się swoją treścią.
Dzisiaj, dewaluacja melduje się tu. 
Czy będzie przychodzić tu często czy nie, czas pokaże. Nic na siłę. 

Póki co, jest ok. Świadomość, że jest tu mój kawałek „podłogi” na razie wystarcza.
Jest takie powiedzonko które bardzo mi się podoba „NIC NIE MUSZĘ, EWENTUALNIE MOGĘ” i to jest dokładne odzwierciedlenie mojego stanu ducha:).



A to tak na dobry początek. Niby aniołkowata, a nie do końca:)))