środa, 11 grudnia 2019

Bliżej, jeszcze bliżej... .

Mój świat makro to namiastka prawdziwego makro. To prawdziwe, to zasługa sprzętu który pozwala na olbrzymie powiększenia. Niestety, kosztuje on ogromne pieniądze, ale można pokusić się o namiastkę makro i choć nie jest to doskonałe, to jednak pozwala popatrzeć z bliska na rzeczy, które są zbyt małe, by je dostrzec okiem. 
Dzięki np. pierścieniom pośrednim, można już spojrzeć muszce w oczy, obejrzeć świat odbity w kropli rosy, czy zajrzeć do kielicha kwiatu obsypanego pyłkiem. W tym temacie ogranicza nas tylko wyobraźnia, a jeśli pozwolić jej na swobodę, można się spodziewać pięknych kadrów. 
Te kilka zdjęć podsyłam dla spojrzenia na to co obok z troszkę bliższej odległości. Prawda że wygląda niesamowicie?:)









































czwartek, 5 grudnia 2019

narodziny dnia

Nad Uroczyskiem wstawał dzień. To niesamowite przeżycie uczestniczyć w takim spektaklu. Niby codzienność, ale jednak nie do końca. żeby w tym uczestniczyć, trzeba po prostu wstać wcześniej niż brzask, świt i nim słońce zacznie się wspinać na niebo. 
Rosa skrząca się diamencikami, róż rozlewający się po niebie i złoto wschodzącego słońca. Narodziny dnia są przepiękne, trzeba tylko wstać o odpowiedniej porze, przy odpowiedniej pogodzie i być w odpowiednim miejscu. Ja tam byłam i to co zobaczyłam, próbowałam zapisać w pamięci mojego aparatu. 
jedno jest pewne. nawet najlepszy sprzęt, nie odda tego, co widzą nasze oczy, nasze serca i czym wtedy dusza gra. Każdy powinien choć raz zobaczyć taki początek dnia, a na pewno zapamięta go na długo. Ja zapamiętałam.

Fusillko, BBM..., to dla Was:) 
















piątek, 9 sierpnia 2019

Parę słów, parę kadrów... .

Już dawno nie było mnie w blogosferze i właściwie bez powodu. A może to lenistwo? Jakoś coraz mniej się chce. Kiedyś dzień zaczynał się i kończył blogiem, dzisiaj połknął mnie real i na wirutal jakoś mniej chcęci. Zaglądam jeszcze do kilku starych znajomych, poczytam i uśmiechnę się z rozrzewnieniem do nich, do wspomnień. Dzisiaj zaglądnęłam do Fusllki i wygląda na to, że i u niej podobnie, więc trochę się poczułam mniej winna. 

Ale tak ogólnie to ok. Dzieci się starzeją, siwieją, wnuki rosną i tylko my nadal młodzi. (przynajmniej duchowo), ale ja się uparłam że ZUS-owi nie odpuszczę, i jeszcze popłaci mi emeryturę i to sporo, więc żeby tak było, dreptam z kijami, jeżdżę rowerem, motorem (oczywiście jako "plecaczek", czyli z tyłu i oczywiście, latam po ugorach (i nie tylko) z aparatem. Z tego też to uzbierało się tych parę zdjątek.  Kochani! Pamiętam o Was i o Waszych dobrych serduchach i życzę Wam pięknych dni i nocy:) 
Do następnego zaklikania:)